![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh28TDnf9uPoL0KjLPQcrYy5a5c8IO3q5bDBJPI7SMif6_q4h_H59__r67s9P9lRYVOXbo6Cy7xUmmT6ZKSO1J-ldDciEB0VWG0YhQ9kTfrCkY_oP6GQ_DS5NaKotwr5ITIUXgLbKr_yME/s320/dziewczyna+z+kucykiem.jpg)
Woła twoja córka, kiedy właśnie zaczęłaś rozmowę z przyjaciółką. Nie miała tego problemu, kiedy byłyście same, ale teraz... ból stał się nie do zniesienia.
Domyślasz się, że chodzi o Twoją uwagę. Może za mało czasu jej poświęcasz? Może po ostatnich perturbacjach rodzinnych potrzebuje Cię bardziej niż zwykle? Przepraszasz przyjaciółkę, przerywasz rozmowę i poprawiasz małej włosy.
Ale kiedy sytuacja się powtarza, dziecko przychodzi z coraz to nowym problemem, jęczy, stoi z nieszczęśliwą miną, płacze i czeka na twoją reakcję, zaczynasz się zastanawiać co robić.
Najpierw cierpliwie wysłuchujesz narzekań, tulisz smutki, naklejasz plastry na niewidzialne rany, złościsz się na niesprawiedliwą nauczycielkę, która "się uwzięła", idziesz z awanturą do szkoły, ale stopniowo jęczenie coraz bardziej działa ci na nerwy.
Nie jesteś pewna czy droga, którą idziesz jest właściwa. Czy może lepiej byłoby ignorować marudę, bo przecież żadnej prawdziwej rany tu nie ma. Zastanawiasz się, czy za każdym zachowaniem dziecka stoi prawdziwa potrzeba? Jak radzić sobie z marudzeniem?