Głos Oli doprowadza jej mamę do granic wytrzymałości. Mała jęczy od przebudzenia. Powodów ma tysiące:
bo młodszy brat nie chce oddać jej zabawki,
bo mama nie uprała jej ulubionych legginsów,
bo tata miał zrobić śniadanie, a nie mama.
Dzieci mają różne sposoby na uzyskanie tego na czym im zależy. Ola wymusza płaczem, stękaniem, narzekaniem. Kasia i Franek obrażaniem się, a Jaś krzykiem. Dzieci są kreatywne, a rodzice często zmęczeni. Nie mają siły na walkę z własnym dzieckiem. Dla świętego spokoju poddają się i robią to czego dziecko żąda, chodzą na palcach wokół obrażonego potomka, lub uprzedzają ewentualne wybuchy - piorą odpowiednie legginsy, szykują ulubione posiłki, kupują ciuchy, zabawki, które dziecko musi mieć, bo jeśli nie to.... wiadomo. Czasem już nie starcza cierpliwości i najbardziej starający się rodzic wybucha. Wtedy kończy się poczuciem winy i spełnianiem zachcianek. Są też tacy, którzy od początku starają się tłumaczyć, nie ulegać, ale ich cierpliwość też jest ograniczona.
A jeśli mamy więcej dzieci niż jedno? Wtedy ciągłe sprzeczki, udowadnianie kto ma rację, rywalizacja o naszą uwagę stają się codziennością. Chcieliśmy mieć więcej dzieci, żeby nie były samotne i rozpieszczone, a teraz jesteśmy przytłoczeni i zastanawiamy się co robimy źle.
Z pewnością popełniamy wiele błędów, jak każdy, ale na początek bez szukania przyczyn, spróbujmy użyć czarodziejskiej różdżki. Aby polepszyć domową atmosferę, możemy wprowadzić nowy zwyczaj. Zajmie tylko 15 minut dziennie. A potrafi działać cuda.