Nikt ze mną lekcji nie odrabiał. Dostałam się jednak do wybranego liceum, skończyłam studia i radzę sobie jakoś w życiu, nawet całkiem dobrze. Mam też wrażenie, że większość współczesnych rodziców może powiedzieć o sobie to samo. Dziś sytuacja prac domowych wygląda inaczej. Wielu rodziców (nawet gimnazjalistów) poświęca wieczory na siedzenie z dziećmi nad książką. Czy warto? A może zamiast wciąż sprawdzać wypracowania i słupki, możemy wykorzystać ten czas inaczej. Może nauczyć dzieci czegoś, czego nie da im szkoła?
Na pewno jako rodzice możemy kształtować postawę: nauka dla wiedzy, a nie dla ocen. Większość szkół ma niestety zupełnie odwrotne podejście. Prześcigają się w rankingach, a dzieci są zachęcane do uczenia się dla stopni. Dzięki temu szkoła może powiedzieć, że dobrze uczy. Jednak jaki będzie pożytek z czerwonego paska, czy świetnie rozwiązywanych testów, jeśli dziecko nie potrafi myśleć, albo uczy się tylko, żeby zaliczyć. Jak to zmienić? Można spytać popołudniu: czego ciekawego się dzisiaj nauczyłeś? Podkreślać, że ważna jest wiedza, a nie oceny. Rozmawiać o tym, czego dziecko się uczy i do czego ta wiedza się może przydać, zamiast o tym jakie były oceny z klasówki i jaka jest średnia klasy. Takie podejście sprawi, że dziecko będzie się chętniej uczyło, a dobre oceny będą tylko efektem ubocznym.
Kiedy dziecko zaczyna przygodę ze szkołą warto: