- Janek mnie bije,
- Kasia się ze mnie śmieje,
- Zuzia nie chce się ze mną bawić,
- pani Danusia nie pozwoliła mi rysować z dziećmi,
- pani od matematyki się na mnie "uwzięła" itd.
Czasem mamy ochotę od razu pójść do przedszkola / szkoły i powiedzieć co o tym myślimy. Często dopytujemy dziecko o szczegóły, czasem bagatelizujemy... Działamy na zasadzie odruchu, nawykowo, powtarzamy wyuczone we własnym dzieciństwie schematy, skuteczne bardziej lub mniej...
Chcemy pomóc, nie chcemy, aby nasze dziecko cierpiało, żeby było mu przykro....
Jak reagować w takich sytuacjach? Czy dzieci powinny poradzić sobie same? Czy podpowiadać im rozwiązania? Załatwić wszystko samemu? Dopytywać nauczycieli?