Jedno z pierwszych porannych wyzwań – wyjść na czas z domu, żeby zdążyć do pracy, do przedszkola, do szkoły… Dziecko się nie spieszy/ dziś akurat nie chce mu się ubierać / jeść śniadania / w ogóle wychodzić (niepotrzebne skreślić).
Co robić? Jak sprawić, żeby poranki nie kojarzyły się z ociąganiem, pokrzykiwaniem, frustracją?
Mamo, a po co?
My nerwowo zerkamy na zegarek, wydajemy kolejne polecenia: ubierz się! Jedz śniadanie! Myj zęby! Dziecko grzebie z misce z zupą mleczną, 3 razy nakłada pastę na szczoteczkę, zagapia się w okno, postanawia się jeszcze pobawić… Może czuje się jak podwładny, który nie rozumie po co to wszystko i stosuje bierny opór…