- Nie możesz zrobić zakupów, bez konieczności kupienia czegoś dziecku.
- Bierzesz odpowiedzialność za rzeczy, które dziecko mogłoby już robić samo
- Ratujesz je z opresji, dowożąc do szkoły zapomniane przedmioty i przypominając o ważnych terminach.
- Wręczasz łapówki i nagrody, aby zachęcić je do współpracy.
- Drażnią Cię żądania dziecka, a mimo to im ulegasz.
Zastanów się czy nie wychowujesz egoisty?
Już teraz sytuacja jest trudna do zniesienia dla obu stron, a co będzie, kiedy dziecko tak traktowane dorośnie?
Będzie oczekiwać, że świat się o niego zatroszczy, a oni nic nie będą dawać w zamian. Ktoś będzie go zabawiał, wyręczał, dbał o jego dobre samopoczucie. A ono zamiast być wdzięczne i szczęśliwe, będzie narzekać, obrażać się, złościć i frustrować. Nie będzie wiedzieć jak dbać o innych, ani budować relacje.
Świat w wielu rodzinach kręci się wokół dzieci. Spełniamy ich wszystkie zachcianki, kupujemy prezenty, gotujemy ulubione dania, organizujemy wspaniałe imprezy z okazji kolejnych urodzi
Nie mają obowiązków, bo przecież jeszcze takie małe, albo już takie zajęte. W przedszkolu jeszcze za wcześnie na sprzątanie po sobie, a w szkole jedynym obowiązkiem jest się uczyć - przecież od tego zależy ich przyszłość. Ośmiolatek wciąż jest zbyt mały, żeby pamiętać o spakowaniu tornistra i zrobieniu kanapki, piętnastolatek nie ma przecież czasu, a pewnie też nigdy się nie nauczył, gotować obiadu, wstawiać prania czy dbać o swojego psa.
Dzieci dostają przywileje, ale nie przekazujemy im odpowiedzialności. Ułatwiamy im życie i niepostrzeżenie wychowujemy niezaradnych egoistów, którzy, tak jak pisze McCready:
- Obwiniają innych o własne porażki.
- Zazwyczaj dąsają się lub awanturują, jeśli nie mogą dostać tego, czego chcą.
- Próbują manipulować innymi, aby postawić na swoim.
- Często się nudzą i oczekują, że będziesz je zabawiać.
Jeżeli nie chcesz, aby nadmiar przywilejów zadomowił się w twojej rodzinie i nie pociąga cię wizja przyszłości opisana powyżej, gorąco polecam książkę "Epidemia EGOizmu" Amy McCready. Autorka proponuje 35 sprawdzonych i skutecznych narzędzi, które pomogą ci eliminować roszczeniowe postawy dziecka, wspierać je w nauce samodzielności, odpowiedzialności, wypełniania swoich obowiązków, rozwiązywania konfliktów i dbania o innych, a nie tylko o siebie.
Książkę dobrze się czyta. Mimo poważnego tematu, jest lekka, a miejscami nawet zabawna. Pełno w niej przykładów, które mogłyby być wzięte z życia wielu z nas. Na każdą z trudności proponowane są łatwe do zastosowania metody. Mc Cready przekonuje, że najważniejsze jest zaspokajanie podstawowych potrzeb dziecka. Są to nie tylko trzy posiłki i twarda prycza, ale także, potrzeba poczucia przynależności i własnej wartości. I tu pojawia się pierwsza z 35 metod - czas umysłu, ciała i duszy. Więcej o nim pisałam już wcześniej tu. Podpisuję się pod nią obiema rękami. Dziecko, które czuje się ważne i jest szczęśliwe, nie musi robić scen, żeby zwrócić na siebie uwagę. A jeśli już ma takie nawyki, można sięgnąć po kolejne metody.
Przydadzą się one wszystkim rodzicom, bo każdy potomek czasem jęczy, marudzi, krzyczy, odmawia współpracy, żąda i myśli tylko o sobie. A dorośli bez przygotowania wykonują to jedno z najtrudniejszych, najważniejszych i najbardziej odpowiedzialnych zadań swojego życia. Starają się jak mogą, mają dobre intencje, ale każdy czasem się spieszy, albo jest zmęczony i nie ma ochoty dyskutować ze sfrustrowanym maluchem, albo nastolatkiem. Łatwiej jest ustąpić, zrobić za niego, spełnić życzenia, zgodzić się i zyskać odrobinę spokoju. A jutro? Sytuacja znów się powtarza i dzieci utrwalają złe wzorce, a nam coraz trudniej coś zmienić. Szczególnie, jeśli nie wiemy jak. Dlatego takie poradniki jak ten są bezcenne.
Owocnego czytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz